niedziela, 6 października 2013

Czemu mi Kładka Bernatka w pejzażu "nie gra"?

Mglisty poranek niedzielny przywitał chłodem. Będąc w stanie wyraźnie "weselszym" wracałem z nocnych dysput na Starym Podgórzu. Przechodząc przez jeszcze dość "świeżą" Kładkę zwaną popularnie "Bernatka", ale czemu tak nazwana to o tym za moment, spotkałem dwóch jegomości oddających się pewnej czynności, która pozwalała im nadmiar płynów pozbyć się z organizmu wprost do rzeki Wisły. Wokół była mgła, ja też mam to troszkę za mgłą, bo niestety stan nie pomagał mi w rejestrowaniu zdarzeń. Jednak jedna rzecz dobitnie została mi w pamięci.
Zapytałem ów jegomości "Czemu to robicie?" na co usłyszałem "Nowe miejsce to musi być jakaś nowa tradycja". No tak! Z tym to nie pogadam, przecież każdy nawet najmłodszy Krakus powinien wiedzieć, co też zalecam wszystkim przyjezdnym, że w Krakowie tradycja to rzecz święta, dowód?
(źródło: fotosik.pl / autor rysunku: Andrzej Mleczko)


Pewnie zastanawiacie się czemu o tym piszę we wstępie, ale nie lubię tej "rury" za dnia, ale bardzo lubię nocą.
Kładka powstała w latach 2009-2010, jako połączenie Kazimierza z Podgórzem i przybliżenie się miasta do Wisły (więcej o tym w moim wpisie: http://janekpisze.blogspot.com/2013/10/wisa-jako-rzeka-graniczna-dwoch-panstw.html), wokół niej zaczęły powstawać nowe knajpki, puby, restauracje, również na wodzie przycumowane po stronie Kazimierza. 

Czemu Bernatka?
Zobaczmy co nam mówi Wikipedia:
Laetus Bernatek (ur. 4 lipca 1847 w Hodoninie (Morawy), zm. 1927 w Krakowie) – zakonnik należący do Zakonu Bonifratrów, inicjator i organizator budowy gmachu szpitala Bonifratrów w Krakowie[1].
Edukację i katolickie wychowanie uzyskał w młodzieńczych latach w domu rodzinnym. Po ukończeniu 18. roku życia wstąpił do Zakonu Szpitalnego Świętego Jana Bożego. Studiował teologię i farmację na Uniwersytecie Wiedeńskim. Po studiach pracował jako aptekarz w szpitalach prowadzonych przez jego zgromadzenie. Od 1891 roku był przeorem Krakowskiego Konwentu Bonifratrów. Podczas trawiących Kraków w latach 1892-1894 epidemii cholery azjatyckiej i ospy uczynił klasztor szpitalem zakaźnym.
W 1897 rozpoczął budowę nowoczesnego gmachu szpitala. Otwarcie placówki miało miejsce w październiku 1906 roku.
W dodatku tak się składa, że ulicę dalej od kazimierskiego przyczółku, znajduje się ten szpital, co ma jeszcze silniejsze umotywowanie "nazwo-dawców"...

Napisałem wcześniej, że nie lubię wyglądu kładki za dnia, bo wydaje mi się ona jakby to była rura ciepłownicza przerzucona nad Wisłą, za to lubię ją w iluminacji nocą, bo wtedy zmienia swój charakter.
Zresztą sami porównajcie:

(źródło: tarahostel.com)


(źródło: wKrakowie.pl)

Uczciwie jednak muszę przyznać - jak byłem dzieciakiem, przechodząc obok przyczółków nieistniejącego Mostu Podgórskiego, miałem takie wrażenie, że czegoś mi w tym miejscu brak. Taki element, który w danym miejscu powinien być, bo mamy jakąś pozostałość z historii, która wręcz "prosi" o wykorzystanie w przestrzeni.

To teraz trochę starszej historii - kiedy istniał Most Podgórski?
Tak naprawdę nazywał się oficjalnie Mostem cesarza Franciszka Józefa I, miłościwie panującego przez bardzo długi okres czasu, o czym wspominałem już przy okazji opisu wiaduktu kolejowego przy Hali Targowej (link do wpisu: http://janekpisze.blogspot.com/2013/09/pynac-wzduz-dietla-i-wpaw-na-rondo.html), w dodatku (za Wikipedią):
Most Podgórski o konstrukcji drewnianej z kamiennymi filarami wzniesiono w latach 1844–1850. Podczas budowy skorzystano z maszyny parowej sprowadzonej z Gliwic, co wówczas uchodziło za rzecz niezwykłą i absolutną nowość. Z inicjatywą budowy mostu wystąpił Senat Wolnego Miasta Krakowa, chociaż inwestycję kończono po ponownym włączeniu Krakowa do Austrii. Projektantem był inż. Tomasz Kutschera.
Most łączył dzisiejsze ulice Mostową i Brodzińskiego, łącząc tym samym Plac Wolnica z Rynkiem Podgórskim. Umożliwiając sprawny ruch pieszy i kołowy między Krakowem i Podgórzem, był on w XIX w. najważniejszym mostem w okolicy. W 1901 doprowadzono do niego pierwszą w Krakowie linię tramwaju elektrycznego.
Przed wybuchem I wojny światowej most był w złym stanie technicznym, a zbyt gęsto rozmieszczone filary utrudniały żeglugę po Wiśle – noszono się zatem z zamiarem jego rozbiórki. Został on ostatecznie rozebrany w 1925 i do czasu wybudowania mostu Józefa Piłsudskiego zastąpionykładką drewnianą, za przejście po której pobierano opłaty.
Oczywiście już wcześniej w tym miejscu istniały różnego typu przeprawy przez rzekę (również Wikipedia):
W miejscu mostu Podgórskiego przeprawa przed Wisłę istniała od bardzo dawna, początkowo w postaci brodu – było to możliwe, gdyż przed 1880 płynęła tędy jedynie jedna z odnóg Wisły – tzw. Zakazimierka. Dopiero po lokacji Kazimierza w1335 powstał tu pierwszy most.
Dokumenty historyczne świadczą o istnieniu w tym miejscu drewnianego mostu spalonego przez Szwedów w roku 1655 (podczas potopu szwedzkiego). Został on wówczas zastąpiony mostem pływającym zakotwiczonym na wysokości dzisiejszej ul. Staromostowej. Według opisu z 1791 był on zbudowany z luźnych, wzajemnie połączonych, pływających na wodzie belek. [...] Kiedy rusza kra, usuwa się most, a drogę przygotowuje się przez rozsypywanie na lodzie słomy i polewanie jej wodą. Kiedy ma przejeżdżać statek, otwiera się szybko kilka odcinków mostu.
W 1801 u wylotu ulicy Gazowej rozpoczęto budowę nowego mostu – mostu Karola, zniszczonego przez powódź w 1813 i ponownie zastąpionego prostą konstrukcją.
Jak dla mnie tamten most się fajnie prezentował i szkoda, że nie dbano o niego, co spowodowało jego rozbiórkę. Zresztą sami zobaczcie:
(źródło: Wikipedia)

//
EDIT:
Znalazłem coś jeszcze:
(źródło: podgorze.pl)

//

Moje wrażenia estetyczne już wyraziłem wcześniej, teraz pytanie czy kładka jest rzeczywiście dobrym pomysłem?

Moim zdaniem jak najbardziej tak, bo stanowi ona wręcz naturalne połączenie Rynku Podgórskiego z Placem Wolnica, czyli możemy podziwiać Ratusz Podgórski by jakieś 15 minut później podziwiać Ratusz Kazimierski (więcej o Placu Wolnica w moim wpisie: http://janekpisze.blogspot.com/2013/09/czy-plac-wolnica-kiedys-by-wielkosci.html). Kolejną ważną kwestią jest dalszy rozwój turystyki, szczególnie pieszej i rowerowej, której to rozwój znacząco poprawia w okolicy ten obiekt, wolny od samochodów osobowych, autobusów oraz tramwajów, co zawsze w takich "zwężonych" obiektach stanowi ryzyko. Ważne też jest sprytne zastosowanie oddzielnej części dla rowerzystów i pieszych, co też zapobiega kolizjom na Kładce.

Czy przodkowie byliby dumni z takiego obiektu?
Zadałem sobie to pytanie już w momencie oceny "rurowatości" Kładki, ale wynikło ono z czego innego - kwestii użyteczności. Myślę, że nie do końca by byli zadowoleni, bo Kładka Ojca Bernatka jest znakiem naszych czasów, rozwoju (mimo, że dość wolnego) komunikacji opartej na rowerach i zachęceniem do częstszego używania swych nóg w celu przemieszczania się, a przecież przez taki obiekt nie przedostałby się na przykład wóz konny, dlatego gdyby projektanci poszli tropem Mostu Podgórskiego myślę, że obiekt też lepiej wpisałby się w pejzaż dzienny, szczególnie pod kątem patrzenia na nią ze starym Mostem Piłsudskiego w tle, który mi po prostu ten widok nie gra, w dodatku ciężko w wyszukiwarce znaleźć fotografię, która prezentuje taki widok...

(źródło: praktycznyprzewodnik.pl)

Ocenę czy tylko mnie to nie pasuje, pozostawiam Wam, życząc udanych spacerów nad Wisłą nie tylko w słoneczne dni...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Blog Archive

Szukaj na tym blogu