Mglisty poranek niedzielny przywitał
chłodem. Będąc w stanie wyraźnie
"weselszym" wracałem z
nocnych dysput na Starym Podgórzu. Przechodząc przez jeszcze dość
"świeżą" Kładkę zwaną popularnie
"Bernatka", ale czemu tak nazwana to o tym za moment, spotkałem
dwóch jegomości oddających się pewnej czynności, która pozwalała im nadmiar płynów pozbyć się z organizmu wprost do rzeki Wisły. Wokół była mgła, ja też mam to troszkę za mgłą, bo niestety stan
nie pomagał mi w rejestrowaniu zdarzeń. Jednak jedna rzecz dobitnie została mi w pamięci.
Zapytałem ów jegomości
"Czemu to robicie?" na co usłyszałem
"Nowe miejsce to musi być jakaś nowa tradycja". No tak! Z tym to
nie pogadam, przecież każdy nawet najmłodszy Krakus powinien wiedzieć, co też zalecam wszystkim przyjezdnym, że
w Krakowie tradycja to rzecz święta,
dowód?
(źródło: fotosik.pl / autor rysunku: Andrzej Mleczko)
Pewnie zastanawiacie się czemu o tym piszę we wstępie, ale nie lubię tej "rury" za dnia, ale bardzo lubię nocą.
Czemu Bernatka?
Zobaczmy co nam mówi Wikipedia:
Edukację i katolickie wychowanie uzyskał w młodzieńczych latach w domu rodzinnym. Po ukończeniu 18. roku życia wstąpił do
Zakonu Szpitalnego Świętego Jana Bożego. Studiował teologię i farmację na Uniwersytecie Wiedeńskim. Po studiach pracował jako aptekarz w szpitalach prowadzonych przez jego zgromadzenie. Od 1891 roku był przeorem Krakowskiego Konwentu Bonifratrów. Podczas trawiących Kraków w latach 1892-1894 epidemii
cholery azjatyckiej i
ospy uczynił klasztor szpitalem zakaźnym.
W 1897 rozpoczął budowę nowoczesnego gmachu szpitala. Otwarcie placówki miało miejsce w październiku 1906 roku.
W dodatku tak się składa, że
ulicę dalej od kazimierskiego przyczółku, znajduje się ten szpital, co ma jeszcze
silniejsze umotywowanie "nazwo-dawców"...
Napisałem wcześniej, że
nie lubię wyglądu kładki za dnia, bo wydaje mi się ona jakby to
była rura ciepłownicza przerzucona nad Wisłą, za to
lubię ją w iluminacji nocą, bo wtedy
zmienia swój charakter.
Zresztą sami porównajcie:
(źródło: tarahostel.com)
(źródło: wKrakowie.pl)
Uczciwie jednak muszę przyznać - jak byłem dzieciakiem, przechodząc obok przyczółków nieistniejącego Mostu Podgórskiego, miałem takie wrażenie, że czegoś mi w tym miejscu brak. Taki element, który w danym miejscu powinien być, bo mamy jakąś pozostałość z historii, która wręcz "prosi" o wykorzystanie w przestrzeni.
To teraz trochę starszej historii - kiedy istniał Most Podgórski?
Most Podgórski o konstrukcji drewnianej z kamiennymi
filarami wzniesiono w latach 1844–1850. Podczas budowy skorzystano z
maszyny parowej sprowadzonej z
Gliwic, co wówczas uchodziło za rzecz niezwykłą i absolutną nowość. Z inicjatywą budowy mostu wystąpił Senat
Wolnego Miasta Krakowa, chociaż inwestycję kończono po ponownym włączeniu Krakowa do
Austrii. Projektantem był inż. Tomasz Kutschera.
Most łączył dzisiejsze ulice Mostową i Brodzińskiego, łącząc tym samym
Plac Wolnica z
Rynkiem Podgórskim. Umożliwiając sprawny ruch pieszy i kołowy między Krakowem i Podgórzem, był on w XIX w. najważniejszym mostem w okolicy. W 1901 doprowadzono do niego pierwszą w Krakowie linię
tramwaju elektrycznego.
Przed wybuchem
I wojny światowej most był w złym stanie technicznym, a zbyt gęsto rozmieszczone filary utrudniały żeglugę po Wiśle – noszono się zatem z zamiarem jego rozbiórki. Został on ostatecznie rozebrany w 1925 i do czasu wybudowania
mostu Józefa Piłsudskiego zastąpiony
kładką drewnianą, za przejście po której pobierano opłaty.
Oczywiście już wcześniej w tym miejscu istniały
różnego typu przeprawy przez rzekę (również Wikipedia):
W miejscu mostu Podgórskiego przeprawa przed Wisłę istniała od bardzo dawna, początkowo w postaci
brodu – było to możliwe, gdyż przed 1880 płynęła tędy jedynie jedna z odnóg Wisły – tzw.
Zakazimierka. Dopiero po
lokacji Kazimierza w
1335 powstał tu pierwszy most.
Dokumenty historyczne świadczą o istnieniu w tym miejscu drewnianego mostu spalonego przez Szwedów w roku
1655 (podczas
potopu szwedzkiego). Został on wówczas zastąpiony mostem pływającym zakotwiczonym na wysokości dzisiejszej
ul. Staromostowej. Według opisu z 1791 był on
zbudowany z luźnych, wzajemnie połączonych, pływających na wodzie belek. [...] Kiedy rusza kra, usuwa się most, a drogę przygotowuje się przez rozsypywanie na lodzie słomy i polewanie jej wodą. Kiedy ma przejeżdżać statek, otwiera się szybko kilka odcinków mostu.
W 1801 u wylotu ulicy Gazowej rozpoczęto budowę nowego mostu –
mostu Karola, zniszczonego przez powódź w 1813 i ponownie zastąpionego prostą konstrukcją.
Jak dla mnie
tamten most się fajnie prezentował i szkoda, że nie dbano o niego, co spowodowało
jego rozbiórkę. Zresztą sami zobaczcie:
(źródło: Wikipedia)
//
EDIT:
Znalazłem coś jeszcze:
(źródło: podgorze.pl)
//
Moje wrażenia estetyczne już wyraziłem wcześniej, teraz pytanie czy kładka jest rzeczywiście dobrym pomysłem?
Moim zdaniem jak najbardziej tak, bo stanowi ona wręcz
naturalne połączenie Rynku Podgórskiego z Placem Wolnica, czyli możemy
podziwiać Ratusz Podgórski by
jakieś 15 minut później podziwiać
Ratusz Kazimierski (więcej o Placu Wolnica w moim wpisie:
http://janekpisze.blogspot.com/2013/09/czy-plac-wolnica-kiedys-by-wielkosci.html). Kolejną ważną kwestią jest
dalszy rozwój turystyki, szczególnie
pieszej i rowerowej, której to rozwój znacząco poprawia w okolicy ten obiekt,
wolny od samochodów osobowych, autobusów oraz tramwajów, co zawsze w takich
"zwężonych" obiektach stanowi ryzyko. Ważne też jest sprytne zastosowanie
oddzielnej części dla rowerzystów i pieszych, co też zapobiega kolizjom na
Kładce.
Czy przodkowie byliby dumni z takiego obiektu?
Zadałem sobie to pytanie już w momencie oceny "rurowatości" Kładki, ale wynikło ono z czego innego - kwestii użyteczności. Myślę, że nie do końca by byli zadowoleni, bo Kładka Ojca Bernatka jest znakiem naszych czasów, rozwoju (mimo, że dość wolnego) komunikacji opartej na rowerach i zachęceniem do częstszego używania swych nóg w celu przemieszczania się, a przecież przez taki obiekt nie przedostałby się na przykład wóz konny, dlatego gdyby projektanci poszli tropem Mostu Podgórskiego myślę, że obiekt też lepiej wpisałby się w pejzaż dzienny, szczególnie pod kątem patrzenia na nią ze starym Mostem Piłsudskiego w tle, który mi po prostu ten widok nie gra, w dodatku ciężko w wyszukiwarce znaleźć fotografię, która prezentuje taki widok...
(źródło: praktycznyprzewodnik.pl)
Ocenę czy tylko mnie to nie pasuje, pozostawiam Wam, życząc udanych spacerów nad Wisłą nie tylko w słoneczne dni...