Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szok. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 9 lipca 2020

Polskie miejscowości, które NIE ISTNIEJĄ!

Polska w ostatnich dekadach, bardzo się rozwinęła. Co roku oddawane jest mnóstwo nowych budynków, miasta rozbudowują się , powstają zupełnie nowe dzielnice. Również wsie się zmieniają. Jednak kiedyś nie było tak - aż do końca XX wieku, sytuacja wielu miejsc nie była zbyt kolorowa i do dzisiaj wiele miejsc nie do końca bezpiecznych, ale idealnych do urbexowych ekspedycji... Ja nazywam się Janek, to jest Janek Pisze, a dzisiaj opowiem o polskich miejscowościach, które niestety już nie istnieją!

Ten tekst możesz również zobaczyć w formie video na moim kanale YT:


Zapraszam do subskrypcji kanału i kliknięcia w dzwoneczek, ponieważ inspiracją do powstania tego materiału był mój poprzedni odcinek na kanale, w którym opowiedziałem o jeziorze Czorsztyńskim.

Na dnie tego akwenu pewnie można do tej pory znaleźć pozostałości wsi Maniowy, która musiała być zburzona by to miejsce mogło powstać. Więcej dowiecie się oglądając moje video "Czy czeka nas nowa powódź tysiąclecia?".




W 1997 roku dzięki temu obiektowi uniknęliśmy naprawdę ogromnej katastrofy spowodowanej kataklizmem powodziowym.



Aby regulować gospodarkę wodną Polski również powstało również wiele innych zbiorników wodnych np. dolnośląskiej Huty Miedzi Legnica - znajduje się on na terenie gruntów miejscowości Białka. Ta wieś również nie istnieje - wszystkie zabudowania i drogi zostały rozebrane w 1994 roku. Tym razem powodem była szkodliwość wspomnianej huty.

Jeśli już jesteśmy przy hucie to warto wspomnieć też o krakowskiej Nowej Hucie. Tutaj wkracza również historia, bo po II Wojnie Światowej, pod naciskiem Związku Radzieckiego i samego Stalina, powstała Nowa Huta.



Oczywiście, to w dużej mierze pojedyncze obiekty, ale wsie przestały istnieć. Zresztą wpływ historii XX wieku jest niemały jeśli chodzi o nieistniejące miejscowości. W 1947 roku została poprowadzona granica państw między innymi dokładnie przez środek miejscowości Czerwony Strumień, w woj. dolnośląskim - Poprowadzony tam podział terytorialny Polski i Czechosłowacji oczywiście spowodował zakończenie istnienia tego miejsca.

Kolejnym świetnym przykładem jest majątek ziemski Barnisławiec, tuż przy granicy z Niemcami, a po II Wojnie Światowej graniczący z NRD. Od tych ziem w linii prostej do granicy było pół kilometra. W 1945 roku przejęty majątek miał stać się częścią PGRu Barnisław, ale dziwnym trafem został w tym samym roku uszkodzony i w całości rozebrany.

W Polsce do 1989 roku istniały też miejscowości, które były tajne i wyłączone spod prawa PRL. Oczywiście mowa tu o ośrodkach wojskowych, radzieckich, które były możnaby rzec "białymi plamami" - zazwyczaj na mapach oznaczone jako tereny leśne.
Zanim przejdziemy do tego tematu, warto dodać, że Polska Rzeczpospolita Ludowa też miała takie miejsca - świetnym przykładem jest tajny ośrodek wypoczynkowy "Komoran" w Łańsku na granicy Warmii i Mazur.



W takim miejscu mogły znajdować się tylko osoby z władzy, wtajemniczone. "WCZ" to był podstawowy warunek egzystencji w takim miejscu. Czym był? Kablem telefonicznym zwanym tak od "wysokiej częstotliwości", gdzie władza nie dość, że nie mogła być podsłuchiwana, to jeszcze musiała mieć bezpieczny kontakt z warszawską centralą. Obsługa również była zmuszona zachowania sekretu. Wszystkie drogi prowadzące do danej miejscowości miały mylące znaki, a jak nie daj Boże ktoś się tutaj wybrał na przykład szukając w lesie grzybów, to nagle spotykał żołnierza, który kazywał mu szybko zawrócić. Dzisiaj "Komoran" jest na sprzedaż, więc kto bogatemu zabroni! Zresztą opuszczone ośrodki wczasowe czasów PRL to temat na osobny odcinek. A co Wy o tym sądzicie?

OK, ale wróćmy do sekretnych wojskowych baz radzieckich.
Przykładami są: Borne Sulinowo, Kłomino w obecnym województwue zachodniopomorskim i Pstrąże w województwie dolnosląskim  - to świetne przykłady takich miejsc.
Pierwsza z tych miejscowości istnieje do dzisiaj.

Jednak pozostałe nie miały tyle szczęścia. Tuż nieopoadal Bornego Sulinowa, można do dzisiaj znaleźć opuszczone budynki, tworzące kiedyś Kłomino. Obydwa miejsca znajdują się w województwie zachodnio-pomorskim. Historia, pamiętająca czasy Hitlera, a po 1945 roku Związku Radzieckiego, teraz stanowi już teren w pełni Polski. Świetnie obrazują to materiały Polskiej Kroniki Filmowej z początku lat 90-tych.

Te 3 miejsca nierozerwalnie związane były z wojskowym Układem Warszawskim, kontrą NATO. W sieci znajdziecie mnóstwo materiałów, a historia tych miejsc jest niesamowicie ciekawa, więc polecam szukać.

A na sam koniec też nieistniejąca już dzisiaj miejscowość Stary Hel.


poniedziałek, 14 października 2013

Afera z prosiętami w Makro!

Pewnie już dziś czytaliście o aferze związanej z zafoliowanymi prosiętami w niemieckiej sieci Makro, a jak nie to... (cytaty z artykułu na wyborcza.biz)
Niemiecka sieć hurtowni Makro Cash&Carry wprowadziła do swej oferty zafoliowane w całości małe prosięta. Widok jest szokujący. Zareagowała na to już fundacja Viva! zajmująca się ochroną zwierząt, a klienci Makro przeprowadzili zmasowany atak na firmę.
Młode prosięta zapakowane są w całości próżniowo w folię i sprzedawane w dziale mięsnym. Mają od 3 do nawet 10 kg. Widok, trzeba przyznać, jest dość szokujący:
Zdjęcia na tą chwilę Wam podaruje, bo przy moim komentarzu podrzucę też jeden demotywator, który moim zdaniem oddaje idealnie sytuację.
Wpierw jednak reakcje w Niemczech:
Byłam Waszą wierną klientką i dużo zostawiałam pieniędzy w sklepie, ale sprzedaż małych martwych świnek to porażka! Nigdy więcej, choćbym przymierała głodem, nic u Was nie kupię i moi znajomi też mają takie zdanie" - napisała Ewa. Joanna dodaje: "Ciekawe, co się robi w głowach dzieci, które patrzą na takie prosiaczki w sklepie... Nie macie za nic wyczucia i empatii. I te kolorowe papryczki w tle na waszym profilu - co za skrajność - czemu nie wrzucicie prosiaczka?!?! Kiepsko by to wyglądało prawda? Jestem oburzona, zniesmaczona. Zbulwersowana. Wstyd".

Na szczęście rozsądnie odpowiada zaatakowana sieć:
Zapytaliśmy Makro Cash&Carry, jak się ustosunkują do takiej reakcji klientów na sprzedaż prosiąt. - Makro Cash and Carry Polska buduje ofertę w odpowiedzi na potrzeby swoich klientów, a mrożone prosięta są produktem popularnym wśród naszych klientów Horeca [branże hotelarska, restauracyjna i kawiarniana - przyp. red.]. Kwestię wyboru produktu pozostawiamy naszym klientom - tłumaczy Magdalena Figurna z biura prasowego firmy. 
Teraz czas na mój komentarz do tego, krótko i na temat!
No tak, prosiaki to się wzięły z "drzew", Makro to wcale nie jest sklep dla hurtowników i oczywiście jest tabun oburzonych na widok prosięta z jabłkiem w gębie na ruszcie gdzieś w karczmie ;)

Tak jak obiecałem też dla Was demotywator, świetnie obrazujący wybiórcze podejście do tej kwestii:
http://demotykwejki.blogspot.com/2013/10/co-ma-krolik-do-afery-z-makro.html


Blog Archive

Szukaj na tym blogu