czwartek, 7 listopada 2013

"Kuchenne Rewolucje" czy "Życiowe Rewolucje Bohaterów"?

Pracuje w mediach. Znam aż zbyt doskonale pojęcie "mięsa". Czym ono jest?
Określenie to mówi, że musimy mieć mocne akcenty w programie telewizyjnym, które chwycą za serce - widz nie zostanie wobec nich bierny, chociażby na moment zapamięta dany fragment czy postać z programu. Istnieje jeszcze druga brzydsza nazwa na to... "bebechy".

Podobnym podejściem, to jest wspomnianego wyżej "mięsa", jak dla mnie, kierują się twórcy "Kuchennych Rewolucji" na antenie stacji TVN.
O tym, że obok Pani Magdaleny Gessler nie da się przejść obojętnie - to fakt z którym raczej nikt nie będzie dyskutować. Można ją kochać, można też nienawidzić, ale jest za silną osobowością by całkowicie ją zignorować.

(źródło: Wikipedia)

Jaki jest problem według mnie?


Dla mnie założeniem programu "Kuchenne Rewolucje" była odmiana danej restauracji, lokalu, w zupełnie coś nowego. Szczerze, telewizji mało oglądam, ale ostatnio jakoś z dwa razy oglądnąłem fragment tego programu i wywołał we mnie jakiś taki sprzeciw.

Czym był on spowodowany?
Może to być moja subiektywna opinia, ale oglądałem ostatnio historię nie o tym jak przemienić lokal, ale jak przemienić życie prywatne bohaterów - kto ma wobec kogo jakie długi, wierzytelności, nie tylko finansowe, i czemu kto co spłaca a co nie.

Ja rozumiem, możemy tym prościej zrozumieć przez te emocje problemy danego lokalu gastronomicznego, ale czy musi to być aż tak uwydatnione?
Szczerze, przeraziła mnie jedna sytuacja - chęć zmuszenia właściciela lokalu do zabawy z resztą pracowników w baletnice. 
Naprawdę czy takie akcje są potrzebne?
Jak później popatrzy się na takiego przedsiębiorcę poważny inwestor czy partner do biznesu kiedy przypomni sobie taką scenę?
Na szczęście, według mnie, ten właściciel nie chciał w tym wszystkim uczestniczyć, co oczywiście musiało zostać ironicznie podsumowane przez lektora jako pewnego rodzaju "sztywniactwo".

Trochę się boję, nawet trochę bardziej. Pytam gdzie dążymy? Wstęp o "medialnym mięsie" ewidentnie współgra dla mnie z podobnymi scenami co powyżej. Zresztą czy producenci programu nie mają świadomości, że wnikając w aż tak prywatne życie mogą zniszczyć ludzi i to nie tylko emocjonalnie?
W końcu nie każdy ma tak silny kręgosłup moralny i taka prezentacja na ogólnopolskiej antenie może złamać niejeden życiorys.

Zapewne parę osób pomyśli sobie - przecież to jest na własne życzenie! Owszem, zgoda, ale kiedy ja do kogoś przychodzę w gościnę to staram się nie zniszczyć domowego miru swoją obecnością, bo jestem kim? Gościem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Blog Archive

Szukaj na tym blogu