Artykuł (http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/szczecin-krwiozercze-kraby-atakuja-w-szczecinie_356228.html) prezentuje mapkę inwazji "potworów", które odcinać mogą wszystkie członki!
No po czymś takim to strach za niecałe 2 miesiące wyjść na ulicę, w dodatku czytamy na stronach Super Expressu:
Jeśli więc w Szczecinie nie poradzą sobie z problemem krabów w niedługim czasie inwazja skorupiaków może rozprzestrzenić się na całą Polskę.Taka niespodzianka, prosto ze statku, który przypłynął z Chin.
Szperam dalej w sieci, same linki, które budzą strach, aż w końcu w tym gąszczu (link dementujący: http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130924/SZCZECIN/130929856)...
To jednak nie? Ale jak to? Przecież mapka powyżej mówi, że Szczecin, a później całą Polskę czeka wręcz inwazja! A teraz dementują gdzie indziej?"Krwiożercze kraby atakują!". Dementujemy: agresywne bestie nie opanowały Szczecina
Super Expres już w pierwszych zdaniach ostrzega:
- Krwiożercze kraby atakują na ulicach w Szczecinie! Wypuszczone w porcie ze zbiorników statku, który przypłynął z Chin, rozpierzchły się wewszystkich kierunkach.
Potwierdzamy - opowieści Radia Erewań mają się dobrze i żyją swoim życiem. Kraby pojawiły się - prawda, ale nie na ulicach całego Szczecina, a jedynie w okolicach parku w Kijewie, a więc na obrzeżach miasta. Sugestia, że było ich mnóstwo nie jest prawdziwa. Znaleziono 9 sztuk, w tym jeden był martwy.Ale przecież się za chwilę rozmnożą i zaatukują... czy jednak nie?
Prostujemy - kraby, które odnaleziono w parku w Kijewie, to prawdopodobnie młode osobniki i nie osiągnęły jeszcze dojrzałości płciowej. Hodowane w niewoli niechętnie się rozmnażają. Faktem jest jednak, że czynią to na wolności, a w polskim klimacie doskonale się czują. Na dnie cieków wodnych wygrzebują jamy i mogą bez problemów przeżyć zimę. Niechętnie wychodzą na suchy ląd, a tylko wówczas, gdy wędrują do zbiorników wodnych z tych, które im nie odpowiadają.Hmm, czyli nie taki diabeł straszny, a już na koniec to w ogóle ciekawostka:
Okazuje się jednak, że zasolenie Bałtyku jest zbyt małe, by mogły swobodnie rozmnażać się. To gatunek poszerzający swoje tereny, stąd dotarły do jeziora Dąbskie, a nawet Miedwia. Nie są agresywne, choć drażnione mogą bronić się szczypcami, jak każde dzikie, niepokojone stworzenie. Nie są groźne dla ludzi, a bardziej dla naszych raków.
Dzisiejszy świat to jak widać ciągłe szukanie taniej sensacji. A może po prostu pogoń za tymi, którzą lubią tą tanią sensację? W końcu napędza to rynek... też rynek reklamowy.
Pytanie na koniec - czy aż tyle ludzi naprawdę w to wierzy, że takie gazety zwane przez niektórych "brukowymi" mogą mieć aż taką pożywkę na tym? Czemu tyle osób jest w stanie przez wszystkie możliwe serwisy społecznościowe takie coś wypromować nawet dla żartu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz